Speaker: Liam Murphy, Professor of Philosophy and Professor of Law, New York University
Summary by Japa Pallikkathayil, Edmond J. Safra Graduate Fellow in Ethics
W „The Boundary of Law” Liam Murphy badał granicę między prawem a moralnością. Z jednej strony, pozytywizm prawniczy sugeruje, że granica między prawem a moralnością jest ścisła i wyłączna. Oznacza to, że pytanie o to, czym jest prawo, i pytanie o to, czym powinno ono być, są całkowicie rozłączne. Sędziowie nie mogą zatem posługiwać się własnymi ocenami moralnymi, aby określić, czym jest prawo. Murphy przeciwstawił pozytywizmowi prawniczemu dwa poglądy niepozytywistyczne. Po pierwsze, zgodnie z poglądem niemieckiego prawnika Gustava Radbrucha, rażąco niesprawiedliwa dyrektywa państwowa może być w rzeczywistości prawem. Zatem w skrajnych przypadkach sędziowie muszą dokonywać własnego osądu moralnego, aby określić, czym jest prawo. Po drugie, zdaniem Ronalda Dwokina, interpretacja prawna, choć ograniczona materiałami prawnymi, w zasadzie zawsze wymaga osądu moralnego, ponieważ te materiały prawne są niejednoznaczne.
Przed rozważeniem, co jest stawką między pozytywizmem a niepozytywizmem, Murphy odróżnił kwestię granicy między prawem a moralnością od dwóch innych pytań. Zarówno pozytywiści, jak i niepozytywiści mogą się zgodzić, że nie istnieje żaden możliwy zestaw materiałów prawnych, który pozwoliłby sędziom rozstrzygać wszystkie sprawy w sposób całkowicie mechaniczny. Chociaż pozytywista będzie się upierał, że sędzia raczej tworzy prawo niż je interpretuje, gdy materiały prawne są nieokreślone, zwolennicy obu poglądów muszą rozważyć (1) kwestię tego, jak powinny być zaprojektowane materiały prawne, tj. czy materiały te powinny być mniej lub bardziej określone, oraz (2) kwestię tego, na jakiej podstawie sędziowie powinni rozstrzygać sprawy, gdy materiały prawne są nieokreślone. Murphy zasugerował, że te dwa pytania powinny zostać rozstrzygnięte poprzez rozważenie odpowiedniej instytucjonalnej roli władzy sądowniczej, choć względy efektywności są również istotne.
Murphy zasugerował, że gdy już jest jasne, że pytanie o granicę między prawem a moralnością oraz pytania o projektowanie materiałów prawnych i orzekanie mogą zostać rozdzielone, staje się również jasne, że odpowiedź na pytanie o prawo/moralność ma bardzo niewielkie bezpośrednie znaczenie praktyczne. Murphy podał kilka przykładów, w tym jeden dotyczący ścigania byłych wschodnioniemieckich strażników granicznych po upadku muru berlińskiego. Strażnicy strzelali do ludzi próbujących uciec przez mur, a pytanie, przed którym stanęły sądy, dotyczyło tego, czy można ich ścigać za morderstwo. Było to trudne pytanie, ponieważ Konstytucja Republiki Federalnej Niemiec zabraniała karania z mocą wsteczną, a wydawało się, że ukaranie strażników naruszałoby ten zakaz. Jeden z sądów, kierując się koncepcją prawa Radbrucha, uznał, że dyrektywa prawna NRD nakazująca strażnikom działać w taki sposób, w jaki to zrobili, była tak niesprawiedliwa, że nie można było w ogóle mówić o niej jako o prawie. Tym samym zakaz retroaktywnego karania nie zostałby naruszony przez ich ściganie. Inny sąd, rozpatrując podobną sprawę, doszedł do tego samego wniosku, ale na innych podstawach. Zamiast kwestionować status prawny dyrektywy NRD, sąd ten uznał, że zakaz karania z mocą wsteczną nie dotyczy czynów karalnych, które stały się dopuszczalne na mocy rażąco niesprawiedliwego prawa. Pozytywista nie musi mieć żadnych zastrzeżeń do tego orzeczenia, o ile drugi sąd będzie rozumiany jako korzystający z dyskrecji, a nie interpretujący prawo.
Rozstrzygnięcie kwestii prawo-moralność nie musi więc mieć żadnego wpływu na wynik konkretnych spraw. Murphy chciał pokazać, że pomimo tego braku bezpośredniego znaczenia praktycznego, rozstrzygnięcie kwestii prawo/moralność może być nadal interesujące z praktycznego punktu widzenia. Aby skonkretyzować dyskusję, Murphy skupił się na poszczególnych wersjach pozytywizmu i niepozytywizmu. Po stronie pozytywistów rozważał poglądy H.L.A. Harta i Josepha Raza. Z kolei po stronie niepozytywistów uwzględnił poglądy Ronalda Dworkina. Spór między pozytywistą a Dworkinem dotyczy tego, jak należy rozumieć to, co robi sędzia, gdy dla rozstrzygnięcia sprawy trzeba posłużyć się rozumowaniem moralnym. Pozytywista twierdzi, że sędzia tworzy prawo, podczas gdy Dworkin twierdzi, że po prostu wyraża swój pogląd na to, jakie jest już prawo. Jest to tradycyjnie postrzegane jako debata o tym, jaka jest treść pojęcia prawa. Murphy rozważał możliwość, że nie ma znaczenia, czym jest pojęcie prawa. Jedynym powodem, dla którego, według tego poglądu, przyjmuje się jedną koncepcję zamiast drugiej, jest siła retoryczna. Murphy argumentował, że w tej kwestii chodzi o coś więcej. Idąc za Razem, Murphy zasugerował, że pojęcie prawa jest pojęciem, które jest używane przez ludzi do zrozumienia siebie i swojego społeczeństwa. Zatem dla samorozumienia ważne jest, aby osadzić się na konkretnej koncepcji. Podczas gdy Raz próbuje wyjaśnić pojęcie prawa poprzez projekt analizy pojęciowej, Muprhy zasugerował, że jest zbyt wiele niezgody w intuicjach, które są datą takiej analizy, aby to podejście mogło odnieść sukces. Murphy odrzucił również próbę Dworkina, by rozstrzygnąć kwestię właściwego pojęcia prawa za pomocą metody konstruktywnej interpretacji. Murphy zapytał, dlaczego powinniśmy myśleć, jak sugeruje ta metoda, że najlepszym sposobem na rozwiązanie sporów dotyczących najlepszego rozumienia praktyki lub instytucji jest przyjęcie rozumienia, które ukazuje praktykę lub instytucję w najlepszym świetle.
W końcu Murphy zasugerował, że projekt znalezienia prawdziwej koncepcji prawa jest beznadziejny, niezależnie od tego, jaka metoda zostanie zastosowana. Istnieją po prostu różne sposoby myślenia o tej sprawie. Jeśli tak jest, to jak pytanie może mieć coś więcej niż tylko retoryczne znaczenie praktyczne? Murphy zaproponował coś, co nazwał „praktyczną polityczną” metodą ustalania granicy prawa. Granica prawa powinna być zlokalizowana tam, gdzie będzie miała najlepszy wpływ na nasze samozrozumienie jako społeczeństwa.
Aby zilustrować to, co miał na myśli, Murphy zaoferował argument na rzecz wniosku, że wszyscy powinniśmy być pozytywistami. Podążając za Benthamem, Murphy zasugerował, że niepozytywistyczny pogląd zachęca do bezkrytycznego podejścia do dyrektyw przedstawianych przez państwo jako prawa. Załóżmy, że ludzie uważają to, co państwo przedstawia jako prawa, za prawdopodobnie będące prawami. Jeśli tak jest, to ze względu na sposób, w jaki prawo i moralność są splecione w poglądzie niepozytywistycznym, ludzie uważają, że to, co państwo przedstawia jako prawo, prawdopodobnie nie jest takie złe. Przypuśćmy jednak, że pogląd niepozytywistyczny doprowadził kogoś do uznania wielu dyrektyw prawnych w jego państwie za bezprawne. To nadal może prowadzić do „cichego spokoju”, ponieważ rozwiązaniem tego problemu wydaje się być żądanie, aby państwo żyło zgodnie ze swoją prawdziwą naturą, a nie rzeczywiste krytykowanie państwa.
Murphy przeszedł do rozważenia innych praktycznych argumentów, które mogą być zaoferowane po obu stronach pytania o prawo/moralność. Zasugerował, że żadna ze stron nie jest w oczywisty sposób poprawna. Jednak zamiast kontynuować dyskusję nad tymi argumentami, Murphy zwrócił się ku implikacjom takiego podejścia do kwestii prawa/moralności. Murphy rozważył zarzut Dworkina wobec Harta, zmodyfikowany tak, by można go było odeprzeć od poglądu Murphy’ego. Zdaniem Murphy’ego, wobec braku powszechnej zgody co do pojęcia prawa, można się obawiać, że nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, czym jest prawo. Murphy przyznał, że są pewne przypadki, w których taki wniosek może się pojawić, ale zasugerował, że istnieje istotny rdzeń pojęcia prawa, który jest powszechnie podzielany, a zatem będzie wiele przypadków, w których pytanie o to, czym jest prawo, powinno być uważane za rozstrzygnięte.
.